Forum Detektyw Monk Strona Główna

Detektyw Monk
Forum miłośników Detektywa Monka
 

Moje opowiadania o Monku
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Detektyw Monk Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PILOTTV Kryminology




Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:31, 06 Cze 2008    Temat postu:

Ostatnio miałem wiele spraw na głowie Very Happy Ale wracam! Dziś zakończenie i (być może) 1 część drugiego opowiadania! Już zabieram się do pisania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szynek
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 779
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Sob 7:23, 07 Cze 2008    Temat postu:

Już myślałem, że się nigdy nie odezwiesz i nie dokończysz swojego opowiadanie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PILOTTV Kryminology




Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:19, 07 Cze 2008    Temat postu:

Z lekką obsuwą ostatnia część tej sprawy:

CZĘŚĆ 5 – PAN MONK I TWÓRCA ZABAWEK

- Ty zadzwoń.
- Panie Monk! Boi się pan przycisnąć dzwonek?
- Ty zadzwoń. – Monk powtórzył.
Natalie wiedziała, że nie ma sensu kłócić się z Monkiem. Wcisnęła guzik i po chwili odezwał się głos.
- Kto tam?
- My do pana…Mieszka tu jakiś biznesmen?
- Tak. Mają państwo umówione spotkanie?
- Powiedzmy.
Brama się otworzyła i Monk, Natalie, kapitan oraz policjanci weszli do rezydencji biznesmena. Była to piękna willa. W ogrodzie natomiast biznesmen, nieświadomy przybycia gości popijał drinka i palił cygaro. Wkrótce ujrzał zbliżającego się Monka i resztę ludzi.
- Witam, witam…Przyszli mi państwo zapłacić za statuetkę?
- Nie. To pan zapłaci.
- Za co?
- Za zbrodnię. – powiedział Monk.
Biznesmen się zaśmiał. Monk natomiast wciąż patrzył mu w oczy.
- Wiem, że zabił pan malarza Kingsta Armentsa.
- Że jak?!
- Oto co się wydarzyło:

Przyjechał pan do biura bardzo wcześnie. Kilkanaście minut przed imprezą w domu malarza. Zaparkował pan, aby wszyscy myśleli, że już jest pan w biurze. Doskonałe alibi, bo samochód widziało mnóstwo osób. Odczekał pan chwilę, wypalił papierosa i pobiegł pan do malarza. Impreza trwała, dopóki malarz nie zerwał umowy, która była pańska. Wściekł się pan i go zabił. Aby jeszcze bardziej nie wskazać na siebie, musiał pan sprawić, że o 18:55 malarz żył. Ucharakteryzował się pan na niego i nastawił budzik, by widział pana sąsiad. Ale nie wiedział pan o jednym: malarz cierpiał na bezsenność. Po co miał nastawiać budzik? To od razu wzbudziło moje podejrzenia. Następnie spalił pan umowę i wybiegł z domu. Pobiegł pan wprost na konferencję i nikomu nie przyszło na myśl, że przed chwilą zabił pan kogoś. Owszem, był pan lekko pijany, ale kto na to zwracał uwagę? Na konferencji była połowa biura, więc kto interesowałby się panem? Wszystko wyszło idealnie.

- Bzdura! – zawołał biznesmen. – Po co miałbym to robić?! Gdzie dowody?!
- Po co miałby pan to robić? Potrzebował pan wyższego stanowiska w firmie do jednej rzeczy. Ułatwiłoby to panu i wspólnikom sprzedawanie podróbek samochodów, które przywożone są tutaj z jakiegoś innego kraju.
- Że jak?! – krzyknęli wszyscy.
- Statuetka na Mercedesie. U fryzjera widziałem Mercedesa. Jednak statuetka była idealnie na środku. W Mercedesie biznesmena popełniono mały błąd. Wyjaśnienie jest jedno: to podrobiony samochód. Zapewne sprzedawane są po wyższych cenach…A dowody? Jest ich całe mnóstwo. Cygaro, które pan teraz pali i popiół w domu malarza, plany motorówki u malarza w domu…
Biznesmen rzucił kieliszkiem o ziemię i krzyknął:
- Ja u niego nie byłem!
- A odciski palców? Jest pan sprytny. Wytarł zapewne większość rzeczy, których pan dotykał w domu malarza. Ale czy wytarł pan budzik? Jak pan widzi dowodów jest mnóstwo. Umowa dotyczyła zysków z obrazów malarza. Gdyby udało się panu dociągnąć umowę do końca, miałby pan awans i jak mówiłem mógłby pan łatwiej sprowadzać podróbki samochodów. No i to chyba wszystko. Poruczniku. Proszę go aresztować.
Porucznik przytaknął i ruszył w stronę biznesmena. Ten jednak chwycił krzesło, rzucił nim w Dishera i zaczął uciekać. Policjanci ruszyli za nim. Monk pobiegł w przeciwną stronę, jednak zahaczył o kosz na śmieci. Kosz się przewrócił i los chciał, że biznesmen biegł właśnie w tę stronę. Potknął się o kosz, wywrócił, a kapitan założył mu kajdanki.
- Jesteś aresztowany pod zarzutem zabójstwa Kingsta Armentsa. Masz prawo zachować milczenie. Wszystko, co powiesz, może zostać użyte przeciwko tobie.

***************************************************************************
Monk wyrzucił ubranie, w które był ubrany podczas zderzenia z koszem. Siedział teraz w kuchni i układał puszki w idealną piramidę od linijki. Tymczasem do jego domu wszedł kapitan Stottlemeyer i Natalie.
- Kapitan! Natalie! – powiedział Monk widząc gości. – Natalie…Zmieniłaś fryzurę…Spodnie…Leland. Też zmieniłeś spodnie! – rzekł ucieszony Monk.
- Tak. Monk. Znów rozwiązałeś sprawę. Disherowi udało się znaleźć wspólników biznesmena i fabrykę, w której tworzyli podróbki samochodów. – powiedział Stottlemeyer.
- Cieszę się. Siadajcie.
Natalie i kapitan usiedli. Monk podszedł i usiadł naprzeciwko. Spojrzał na fryzurę Natalie i dostrzegł ledwo widoczny, farbowany pasek.
- Masz farbę na włosach.
- Ja? Nie. – Natalie powiedziała.
- Ależ tak.
- Nie.
- Tak.
Kapitan Stottlemeyer jedynie się roześmiał, po czym jeszcze raz podziękował i pogratulował Monkowi.




Oceniajcie! Mam nadzieję, że się podobała ta część oraz całe opowiadanie. Wkrótce druga sprawa (opowiadanie).


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PILOTTV Kryminology




Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:59, 12 Cze 2008    Temat postu:

Oceni ktoś? Proszę Very Happy Chcę wiedzieć co myślicie o tej ostatniej części Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez PILOTTV Kryminology dnia Czw 14:00, 12 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cpt. Leland Stottlemeyer
Moderator
Moderator



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 451
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:04, 12 Cze 2008    Temat postu:

Opowiadanie świetne Smile Chociaż to ostatnie zdanie: Kapitan Stottlemeyer jedynie się roześmiał, po czym jeszcze raz podziękował i pogratulował Monkowi. takie trochę "przecukrzone". Wink Nie pasuje do Stottlemeyera. Ale ogólnie 9/10. Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cpt. Leland Stottlemeyer dnia Czw 20:04, 12 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PILOTTV Kryminology




Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:10, 13 Cze 2008    Temat postu:

Bardzo dziękuję za ocenkę Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzikitom




Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 7:51, 15 Cze 2008    Temat postu:

Opowiadanie jak najbardziej w porządku, dobry, wysoki poziom. Jednak troch e mnie zamotała ta część opowiadania:


Cytat:
Porucznik przytaknął i ruszył w stronę biznesmena. Ten jednak chwycił krzesło, rzucił nim w Dishera i zaczął uciekać. Policjanci ruszyli za nim. Monk pobiegł w przeciwną stronę, jednak zahaczył o kosz na śmieci. Kosz się przewrócił i los chciał, że biznesmen biegł właśnie w tę stronę. Potknął się o kosz, wywrócił, a kapitan założył mu kajdanki.


Monk ruszył w przeciwną stronę niż bandyta, a los chciał że bandyta pobiegł w tą samą stronę co Monk. Jakoś tego sobie nie mogę wyobrazić, chyba ze bandyta odwrócił sie i zaczął uciekać w drugą


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marq




Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:43, 15 Cze 2008    Temat postu:

Los płata czasami różne figle...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PILOTTV Kryminology




Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:05, 16 Cze 2008    Temat postu:

dzikitom - chodziło mi o to, że biznesmen uciekał dokoła domu (na planie kwadratu). Monk chciał go zaskoczyć z przeciwnej strony, ale potknął się o kosz, który wywrócił się na drodze biznesmena. Ten się potknął no i złapany Smile Po prostu oni nie biegli prosto, a dokoła domu biznesmena Smile Mam nadzieję, że dobrze wytłumaczyłem Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
halomacher




Dołączył: 17 Cze 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:10, 18 Cze 2008    Temat postu:

świetne! Bardzo ciekawa i przemyślana fabuła, i fenomenalnie oddany klimat serialu. Gratuluję, tym bardziej, że wcale nie jest to takie proste, żeby wymyślić zagadkę w "monkowym" stylu, czyli żeby miało w sobie jakąś "niewiarygodność"!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kapiozo




Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nienacka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:57, 24 Lip 2008    Temat postu:

Jak dla mnie rewelacja! Wszystko to co w Monku uwielbiam... znakomicie oddałeś klimat serialu... ( fobie monka, błystotliwa teoria Randiego...)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PILOTTV Kryminology




Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:23, 15 Sie 2008    Temat postu:

Mam pomysł na kolejną sprawę dla Monka. Dzisiaj dam tutaj pierwszą część Smile

I dziękuję bardzo za oceny Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PILOTTV Kryminology




Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:14, 16 Sie 2008    Temat postu:

Jak powiedziałem. Kolejne opowiadanko. Z małym spóźnieniem, bo miałem problem z netem. A teraz zapraszam do czytania i komentowania:


WSTĘP

- Panie Monk! Idzie Pan czy nie?
Natalie, Randy i Kapitan Stottlemeyer stali przed wejściem do budynku, w którym miał odbyć się pokaz magii.
- Idę… - Monk powoli podchodził do kolejki przed wejściem.
Gdy podeszła bileterka, Randy wyjął bilety i podał je.
- Sektor dla VIP-ów? – spojrzała na Monka, który układał dokumenty na stoliku bileterki. – No dobrze. Wchodźcie. Prosto i w lewo.
Randy wbiegł pierwszy, ucieszony z załatwionych miejsc. Za nim powoli szedł kapitan, Natalie i Monk, który wyglądał, jakby nie wiedział, po co tu przyszedł.
- Co tu robią Ci ludzie? – Monk wskazał na widownię.
- Pewnie przyszli oglądać pokaz. Jak my.
- Dlaczego?
- Bo…Chcieli?
- Chcieli?
- Monk! Siadaj! Pokaz się zaczyna! – Stottlemeyer zajął miejsce.
Monk na początku nie chciał usiąść, ale Randy i Natalie w końcu przekonali go, że nic mu się nie stanie, gdy usiądzie na krześle, które oferował budynek.
Wtedy przygasły światła, rozległa się muzyka i na scenę wszedł magik w pelerynie i cylindrem w ręku. Padało na niego mocne światło reflektora na balkonie.
- Panie i Panowie! Witam na dzisiejszym pokazie magii!
Rozległ się gromki aplauz.
- Na początek podaruję państwu kilka kwiatów.
Magik wyjął talię kart, podrzucił ją, a gdy karty spadły, zmieniły się w róże. Magik podniósł je i rzucił na widownię.
- Aaa! On rzuca kwiatami! – Monk powiedział do Natalie, która była zachwycona trickiem i nie usłyszała słów Monka.
- A teraz…- magik ponownie zabrał głos. – Widzicie Państwo ten cylinder? Jest pusty.
Magik włożył rękę do cylindra. Następnie podszedł do widowni i pokazał im cylinder. Rozległy się głosy typu ,,pusty” , ,,rzeczywiście. Ma rację” itp.
- Więc cylinder jest pusty. Jednak Abra-Kadabra i…
Wtedy rozległ się strzał, który rozniósł się echem po sali.
Jeden z widzów upał na ziemię. Ludzie spanikowali.
- Zachować spokój! Policja. – kapitan Stottlemeyer wyjął odznakę. – Spokój!
Randy podbiegł do ofiary. Pochylił się i po chwili wstał.
- Niestety. Nie żyje…









Pan Monk i magik – CZĘŚĆ 1

Na sali panowało zamieszanie. Wszędzie pełno było policji. Pokaz magii został odwołany.
- Szkoda…Zdążył pokazać tylko dwie sztuczki. – zamartwiał się Randy.
- Polepszę Ci humor. – powiedział kapitan Stottlemeyer. – Idziemy odwiedzić magika.
Natalie, Randy i kapitan ruszyli, lecz po chwili się zatrzymali.
- Panie Monk. Idzie Pan z nami?
Monk nie odpowiedział. Zajęty był zamykaniem rozłożonych kinowych foteli, które znajdowały się w sali.
- Panie Monk!
- Tak?
- Idzie Pan z nami odwiedzić magika?
- Już idę. – Monk zamknął ostatni fotel i ruszył za resztą.

***************************************************************************

Garderoba magika urządzona była skromnie. Kilka szafek, biurko, lustro…Wokół walały się różne rekwizyty i inne przedmioty. Gdy Monk to zobaczył aż jęknął.
- Pomocy…
- Panie Monk. Spokojnie. Przeżyje Pan.
Wtedy zjawił się magik.
- Przepraszam za bałagan, ale nie spodziewałem się gości.
- Widać… - odparł Monk, który nie wiedział, w którym miejscu stanąć by nie widzieć bałaganu.
- Kapitan Stottlemeyer z policji. Mamy kilka pytań dotyczących ofiary. Ustaliliśmy, że był to inny magik. Podobno był pan jego wrogiem.
- Ah…Pewnie chodzi o Toma Ermindsa…Od razu wrogiem? Nie przepadaliśmy za sobą ale jakimiś tam wrogami nie byliśmy…
- Na pewno?
- Panie Kapitanie…Z pewnością bym pana nie okłamywał. Jestem szczery i nie kłamię…
- Nieprawda. – odezwał się Monk. – Teraz Pan kłamie?
- O co panu…
- Dzisiejszego wieczoru okłamał pan widownię.
Wszyscy spojrzeli na Monka, który wreszcie znalazł sobie wygodne miejsce z dala od bałaganu.
- Okłamałem widownię?
- Chodzi mi o cylinder. Nie był pusty. Miał drugie dno.
Ponownie wszyscy, z jeszcze większym zdziwieniem spojrzeli na Monka.
- Skąd pan to może wiedzieć?
- Za pierwszym razem, gdy wkładał pan rękę do cylindra, sięgała około 20 centymetrów nad nadgarstkiem. Wtedy twierdził pan, że cylinder jest pusty. Ale gdy miał pan z niego coś wyciągnąć, rękę włożył pan głębiej. Wniosek jest jeden. Było tam ukryte dno.
- Brawo panie Monk…Rozgryzł mnie pan…
- Wróćmy do ofiary…
- Jestem podejrzany?
- Nie. Musimy jednak pana przesłuchać, gdyż jak pan to ujął ,,nie przepadaliście za sobą”.
- Rozumiem.
Randy i kapitan zadali jeszcze kilka pytań magikowi. Monk w tym czasie otworzył jedną szafkę. Było tam jedenaście identycznych cylindrów.
- Mogę wziąć jeden? – zapytał Monk.
- Owszem…Jeśli to pomoże…
- Bardzo pomoże. Pomoże całemu światu.
- Więc proszę wziąć jeden…-powiedział magik nie wiedząc o co chodzi.
Monk wyjął jeden cylinder i wrzucił go do kosza.
- Równowaga przywrócona. – powiedział dumny z siebie Monk.
Wszyscy popatrzyli po sobie i po chwili wyszli zostawiając magika samego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
halomacher




Dołączył: 17 Cze 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:36, 17 Sie 2008    Temat postu:

fenomenalne, bo pommysłowe, enigmatyczne, zaskakujące i śmieszne. CZekam z niecierpliwością na następne części Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szynek
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 779
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Nie 22:20, 17 Sie 2008    Temat postu:

Genialne, dawaj kolejne jak najszybciej! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Detektyw Monk Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin