Forum Detektyw Monk Strona Główna

Detektyw Monk
Forum miłośników Detektywa Monka
 

PAN MONK I ZAGADKA ŚMIERCI TRUDY
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Detektyw Monk Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mada89




Dołączył: 27 Sty 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:36, 31 Sty 2007    Temat postu: PAN MONK I ZAGADKA ŚMIERCI TRUDY

Korzystając z okazji, że to jest forum miłośników Monka i jest na nim temat z opowiadaniami... a ja sama będąc ogromną fanką Monka napisałam opowiadanie o tematyce z nim związanej, postanowiłam... zaprezentować je większemu gronu osób (bo jak na razie... to dwie osoby je czytały... i obu się podobało... ale obie to moi bardzo bliscy znajomi, przyjaciele wręcz, więc... nie są raczej zbyt obiektywnymi sędziami... Razz).
A więc, jeśli chodzi o moje opowiadanie... to trochę postanowiłam... zerwać z konwencją Monka... Znaczy się... w tym opowiadaniu (a raczej... czymś w stylu... scenariusza do kolejnego odcinka, bo to jest właśnie w formie scenariusza napisane) nie ma zagadki kryminalnej, którą wielki detektyw Monk jak zwykle rozwiązuje... Tym razem postanowiłam się skupić bardziej na nim, na jego osobie, jego historii... Już mówię o co konkretnie chodzi... A więc... jak każdy fan Monka zapewne wie, Adriana poznajemy już trzy lata po śmierci jego żony. Wiemy, że ma nerwice natręctw, przeróżne fobie, wiemy dlaczego... ale w zasadzie nie wiemy co się z nim działo wcześniej. Znaczy się... nie ma takiego jakby... "wprowadzenia" do tej całej historii. Nie wiemy CO robił przez te 3 lata, wiemy tylko, że przez 3 lata nie wychodził z domu... Więc ja postanowiłam stworzyć taki jakby odcinek... "0" Razz Takie, wprowadzenie do wprowadzenia... opowiedzieć historię Monka od czasu śmierci Trudy aż do czasu, gdy poznał on Sharonę, czyli zapełnić tą 3 letnią lukę Razz.

Och, na marginesie... starałam się jak najwierniej odtworzyć fakty (jak np. ostatnie słowa Trudy czy to w jaki sposób zginęła), ale niektóre drobne fakty po prostu pominęłam i dałam się ponieść swojej wyobraźni.
Och... no i jeszcze jedno... z postaci występujących w serialu "MONK" wzięłam pod uwagę tylko tak na prawdę Sharonę, kapitana Lelanda Stottlemeyera, no i oczywiście Adriana Monka (Trudy w to nie wliczam... w końcu ona już nie żyła, więc ze stworzeniem jej postaci nie było większego problemu... Razz) Wolałam nie "szarżować" zbytnio i pchać się już w istniejące postacie, wolałam za to stworzyć je sama, od początku, gdzie mogę sobie wymyślić ich charakter, styl wypowiedzi itp, czego raczej nie mogę robić z postaciami doskonale znanymi z serialu. Stąd w moim opowiadaniu występują "inni policjanci" czy "inni członkowie komisji". A jeśli chodzi o samego w sobie Adriana i kapitana Lelanda... to starałam się wcielić osobiście w ich postacie (Monka w szczególności), postawić się w ich sytuacji itp... nie wiem na ile mi to wyszło, no ale trzeba wiedzieć, że na prawdę się starałam Razz Więc po prostu te 2 postacie są takie jak ja sobie je wyobrażam, co sobie o nich dopowiadam z ich zachowania itp... nie koniecznie idealnie takie jak w serialu (chociaż... może i są... ale nie gwarantuję Razz). Aha i wiem, że nagminnie używam określenia "Leland" zamiast "kapitan Stottlemeyer", ale na prawdę... mam problemy z napisaniem tego nazwiska... a jak pisałam opowiadanie, to nie chciało mi się po prostu co 2 minuty sprawdzać, czy dobrze to nazwisko napisałam Razz. Więc czasem występuje nazwisko, lecz zazwyczaj... nie.

P.S. Wiem, że wstęp jest strasznie długi, opowiadanie z resztą też... i pewnie nikomu nie będzie się chciało tego wszystkiego czytać... ale mimo wszystko, dodając to opowiadanie na forum, czyli w miejscu, do którego ma dostęp duża ilość osób... i tak poczuję się w pewnym stopniu "spełniona" Wink. Och... a gdyby jednak ktoś zdołał to wszystko przeczytać... to jestem na prawdę otwarta na wszelką krytykę Razz. Bo w końcu... każdy człowiek uczy się na własnych błędach, prawda :>..?...

P.S2. Nie wiem na jakiej podstawie wywalili Monka z policji, znaczy się na podstawie jakiego artykułu czy tym paragrafu czy czegoś tam... nie znam sie na prawie... a juz tym bardziej nie tym policyjnym... wiec po prosu to... wymyśliłam Very Happy

PAN MONK I ZAGADKA ŚMIERCI TRUDY

Trudy idzie do samochodu zaparkowanego w podziemnym parkingu, w jednej ręce trzyma kluczyki do stacyjki, w drugiej ręce trzyma telefon komórkowy, przez który rozmawia

-Yhy, tak, zaraz tam będę, właśnie dochodzę do samochodu… Tak, to będzie świetny materiał na reportaż!... Yhy, kto by pomyślał… Ok., dobra, ja już kończę… właśnie wsiadam… do zobaczenia za kwadrans na miejscu!

Trudy otwiera drzwi samochodu, wsiada do niego, zamyka za sobą drzwi, zapina pas bezpieczeństwa, wkłada kluczyki do stacyjki. Ujęcie wjazdu do podziemnego parkingu. Widać jak w parkingu następuje wybuch. Kolejne ujęcie na samochód Trudy, który jest rozerwany przez wybuch, w powietrzu unoszą się fragmenty notatek z notesu Trudy.


CZOŁÓWKA SERIALU

Scena w szpitalu. Poczekalnia w której siedzi kapitan Leland Stottlemeyer. Jest on widocznie podenerwowany, czeka na kogoś, co chwila ze zdenerwowaniem spogląda na zegarek i w kierunku drzwi do poczekalni. Wkrótce wbiega do niej rozdygotany i zdyszany detektyw Adrian Monk i mówi, robiąc wyraźne przerwy na odetchnięcie po długim i wyczerpującym biegu.

-Dopiero teraz odsłuchałem wiadomość na automatycznej sekretarce… Przyjechałem jak najszybciej dałem radę… Co się stało, gdzie ona jest, jak się czuje..?!...

Kapitan Leland przytula swojego przyjaciela i mówi:

-Przykro mi Adrianie, ale nic nie udało się zrobić… Trudy zmarła w drodze do szpitala… Właśnie trwają oględziny jej zwłok.

Adrian odsuwa się od niego z przerażeniem na twarzy, chodzi w tą i z powrotem trzymając rękę przy czole, jakby nad czymś bardzo gorączkowo rozmyślał.

-Nie… to nie możliwe… Nie Trudy… Musieliście ją z kimś pomylić, nie, to nie może być ona, to na pewno nie ona… Przecież mieliśmy planować naszą rocznicę ślubu… Ona nie mogła tak po prostu zginąć! Leland, mów, jak to się stało! Wypadek samochodowy, pożar, zawalenie się budynku… mów!

Leland zatroskany obserwuje przyjaciela. Przytrzymuje go rękoma tak, by ten patrzył mu w oczy.

-Przykro mi Adrianie, naprawdę mi przykro… Ktoś podłożył ładunek wybuchowy do samochodu Trudy… Wybuchł, gdy próbowała odpalić samochód… Ktoś ją zamordował, Adrianie…
-To… to na pewno moja wina… Ktoś chciał mnie zabić, lecz przypadkiem to akurat ona wsiadła w tym czasie do samochodu… Ten ładunek wybuchowy na pewno był przeznaczony dla mnie… Tak! Pewnie za rozwikłanie tej sprawy związanej z mafią… Na pewno ktoś chciał się na mnie w ten sposób zemścić… Tak! Na pewno to mnie ktoś chciał zabić! Bo przecież… kto by chciał zabić Trudy?! Ona była taka… piękna i taka dobra… wszyscy ją kochali! Ona była jak… anioł! Kto chciałby odebrać aniołowi życie, no powiedz mi, kto?!
-Nie wiem Adrianie… Nie wiem… ta sprawa wciąż pozostaje dla nas zagadką… Wstępne oględziny miejsca zbrodni nic nie wykazały… Wybuch skutecznie zniszczył wszystkie ślady…
-Czy… czy mogę ją zobaczyć...?...
-Jesteś pewien Adrianie, że tego chcesz..?... Ostrzegam, widok jest dość… nieprzyjemny…
-Tak… jestem pewien… muszę ją zobaczyć ten jeden, ostatni raz… muszę się upewnić, że to ona… muszę się z nią… pożegnać…

Po tych słowach udają się w stronę prosektorium, wchodzą do środka, gdzie właśnie trwa sekcja zwłok Trudy. W środku znajduje się lekarz, który się odzywa:

-Tutaj nie wolno wchodzić, proszę stąd wyjść! Proszę stąd natychmiast wyjść!
-Spokojnie, jesteśmy z policji. Nazywam się kapitan Leland Stottlemeyer a to jest mój partner-detektyw Adrian Monk-mąż ofiary…
-Och… w takim razie… dobrze… możecie tu zostać… Chwileczkę… tylko tu dokończę i… zostawię was z nią samych…

Lekarz kończy oględziny zwłok. W tym samym czasie Adrian stoi wraz z Lelandem przy ścianie o którą się opiera. Jest wyraźnie przerażony. Wygląda na sparaliżowanego strachem.
Po chwili lekarz kończy sekcję i wychodzi.
Adrian Monk wciąż stoi pod ścianą, nie jest w stanie powiedzieć słowa ani ruszyć się nawet o krok. Stoi martwo wpatrzony w jeden punkt. Sprawia wrażenie, jakby nie docierały do niego żadne bodźce zewnętrzne. Wygląda, jakby był w jakimś transie. W końcu, po krótkim czasie, Leland chwyta przyjaciela za rękę, ciągnie lekko i mówi:


-Adrianie, dobrze się czujesz..?... Wiedziałem, że to nie jest dobry pomysł… Lepiej już z stąd idźmy…

W tym momencie Adrian budzi się ze swojego transu. Powoli odwraca głowę w kierunku przyjaciela i odzywa się. Jego głos jest przerywany, tak jakby targały nim sprzeczne emocje:

-Nie… nie mogę tak po prostu wyjść… Jestem jej to winien… Ja… ja… ja muszę ją zobaczyć! Muszę… musze do niej podejść!

W tym momencie Adrian gwałtownie podrywa się ze swojego starego miejsca i szybkim, zdecydowanym krokiem podchodzi do ciała Trudy. Przez chwile wpatruje się w jej zmasakrowane zwłoki. Po chwili wybucha płaczem i osuwa się na ziemię. Kapitan Leland stara się go podnieść z posadzki, lecz Monk chwyta się kurczowo nogi stołu operacyjnego na którym leżą zwłoki Trudy. Monk płacze i wykrzykuje:

-Zzzzostaw mnie tu! Ja ja ja ja… ja muszę z nią zostać! Nie nie nie… nie mogę jej teraz opuścić! Zzzzostaw mnie razem z nią! Pochowajcie nas razem! Mo… mo… moje żyżycie bez niej nie ma już sensu! Ja ja ja… ja nie chcę już bez niej żyć! Nie… nie… nie… nie opuszczę jej!

Kapitan Leland stara się uspokoić przyjaciela...

-Adrianie, proszę cię, wstań, nie możesz tu zostać… Adrianie… MONK! MÓWIĘ DO CIEBIE! WEŹ SIĘ WRESZCIE W GARŚĆ! TRUDY NA PEWNO NIE CHCIAŁABY, ŻEBYŚ TU ZOSTAŁ I ROZPACZAŁ NAD JEJ ZWŁOKAMI! CHCIAŁABY, ŻEBYŚ ROZWIĄZAŁ ZAGADKĘ JEJ ŚMIERCI! JESTEŚ JEJ TO WINIEN! A LEŻĄC TU U TYLKO ROZPACZAJĄC NIC NIE ZDZIAŁASZ!

Adrian Monk nagle przytomnieje, przestaje płakać i spogląda na kapitana:

-Masz… masz rację. Muszę rozwiązać tą zagadkę… Tak… masz rację… jestem jej to winien! A więc… chodźmy tam! Natychmiast! Udajmy się na miejsce zbrodni!

Mówiąc to gwałtownie podrywa się z ziemi i zdecydowanym krokiem kieruje się w stronę drzwi. Leland trochę zmieszany patrzy w jego stronę i mówi:

-Ja… ja nie miałem tego na myśli… Znaczy się… nie miałem na myśli tego, żebyśmy udali się teraz na miejsce zbrodni, żebyś już teraz zaczął prowadzić dochodzenie… Sądzę, że powinieneś wrócić do domu, wziąć prysznic, uspokoić się, wypocząć… I… i gdy już poczujesz się lepiej… wtedy poprowadzisz dochodzenie… Ale już..?... Zaraz..?... Teraz..?...

Adrian stoi już przy drzwiach, gwałtownie odwraca głowę w kierunku kapitana. Ma minę zarazem przerażoną, jak i… rozgniewaną. Wygląda, jakby pałał żądzą zemsty.

-Sam mówiłeś, że muszę rozwiązać tą zagadkę… Muszę… i to jak najszybciej! Nie wiem jak ty… ale ja idę! Z tobą… lub bez ciebie! To co, idziesz ze mną, czy zostajesz..?!...

Po tych słowach wychodzi z prosektorium. Leland przez chwilę zwleka, jakby się nad czymś zastanawiał a później wychodzi za Monkiem.


Scena 2

Noc. Akcja sceny znów toczy się na podziemnym parkingu. Monk przeszukuje dokładnie każdy zakamarek parkingu, lecz nic nie znajduje. Kapitan podchodzi do niego:

-Monk, chodź, jest już późno… musisz odpocząć… Chodź… zawiozę cię do domu…

Adrian odwraca się w jego stronę, spogląda na niego, jego wzrok jest jakby nieobecny.

-Nie… nie mogę teraz iść Leland… Nie pójdę, póki nie rozwiążę zagadki, póki nie znajdę chociaż jednego dowodu, jednej wskazówki… On musi tu być, gdzieś po prostu musi… Ja… ja go znajdę… ty idź, jak jesteś zmęczony… ja poszukam… Dam sobie radę… On gdzieś tu musi być, po prostu musi… Zawsze jest jakiś dowód… jakaś wskazówka… jakiś ślad, trop… cokolwiek! I ja to znajdę… muszę to znaleźć, prawda..?... Na pewno gdzieś tu jest, pewnie pod samym moim nosem… Jest… musi być… I ja to znajdę, będę szukał tak długo, aż czegoś nie znajdę, tak długo…

Adrian wraca do oględzin parkingu. Leland przygląda mu się jeszcze przez chwilę po czym mówi:

-Adrian… nie mogę zostawić cię tu samego, wiesz o tym doskonale… Ale ty naprawdę musisz odpocząć… Spójrz tylko na siebie! Ledwo co się trzymasz na nogach… Jesteś zmęczony, roztrzęsiony… nie myślisz jasno… i ty doskonale o tym wiesz… A trop na pewno jest… masz rację… musi coś być… Ale… może poszukamy tego jutro..?... Teraz wrócisz do domu, umyjesz się, wypoczniesz… Naprawdę ci tego potrzeba… Zobaczysz Adrian, jeszcze wszystko się ułoży, wiem, że teraz ci trudno w to uwierzyć, ale zobaczysz, będzie dobrze… wszystko będzie dobrze… Najważniejsze jest teraz to, abyś przede wszystkim zadbał o siebie… Twoje zamartwianie się i obwinianie nie przywróci jej życia… A ty jeszcze się rozchorujesz z przemęczenia… Po prostu musisz wypocząć, nie ma innego rozwiązania…

Adrianowi napływają łzy do oczu, przystaje na chwilę, spogląda na kapitana po czym znów wraca do oględzin, wciąż nie przestając mówić:

-Wszystko będzie dobrze..?!... Wszystko będzie w porządku?! Leland… czy ty właściwie wiesz co ty mówisz..?... Trudy nie żyje! I to wszystko przeze mnie! To moja wina! Jak ma teraz być wszystko w porządku?! Jak?! Jak mam o siebie dbać, gdy nie ma Trudy..?!... Jak mam dalej żyć bez niej?! Ona była całym sensem mojego życia!

Leland coraz bardziej zatroskany przygląda się Adrianowi:

-Adrian… nie mów tak, proszę cię… Nie mów… To nie twoja wina…

Adrian nie bacząc na jego słowa kontynuuje swój monolog:

-Jak mam teraz wrócić do domu, gdy jej tam nie ma..?... Jak mam wrócić w te cztery ściany, które bez niej są teraz takie… puste..?... Już nigdy nie zobaczę jej pięknych oczu, nie usłyszę jej dźwięcznego śmiechu, nie poczuję zapachu jej kosmetyków..?!.. Bez niej wszystko traci sens… Puste mieszkanie, puste życie, pusty ja…
Czekaj! Znalazłem coś! Wiedziałem, że znajdę jakiś trop…

Mówiąc to schyla się i podnosi z ziemi mały, przypalony skrawek papieru. Leland zaciekawiony podchodzi do niego i czyta na głos treść notatki:

-„530 Kelly Street Mr. Simon”? Co to ma znaczyć..?...

Adrian przygląda się bacznie skrawkowi papieru.

- Wygląda jak ostatni wpis z jej notatnika… Nie wiem, co ma to wszystko znaczyć… Ale się dowiem… rozszyfruję jej treść… tego możesz być pewien… To może być wszystko… Wskazówka, trop, ślad, dowód… nazwij to jak chcesz… Może to adres, gdzie Trudy miała się z kimś spotkać, może tam znajdę pozostałe wskazówki? Może dowiedziała się, że ktoś chce mnie zabić i w ten sposób chciała mnie przed tym kimś ostrzec..?... Nie wiem Leland, naprawdę nie wiem… Ale jeszcze się dowiem, rozwikłam całą sprawę, zobaczysz, jeszcze tego kogoś złapiemy… Jestem jej to winien…

Po tych słowach Adrian wraca do poszukiwania kolejnych śladów.
Leland zastanawia się chwilę, po czym mówi:


- Przypomniało mi się coś właśnie… Chciałem ci od razu o tym powiedzieć, ale sam rozumiesz… Sanitariusze twierdzą, że ostatnie słowa Trudy brzmiały „bułka z masłem”… Wiesz o co w tym wszystkim chodzi..?...

Adrian w tym momencie przystaje odruchowo i zamiera w tej pozycji. Stoi tak przez chwilę z wyrazem ogromnego przygnębienia na twarzy. Nie odzywa się nawet słowem. Wygląda jakby załamał się doszczętnie. Po chwili zaczyna mówić cicho, powoli, robiąc długie pauzy między słowami, jakby wymówienie każdego z nich sprawiało mu ogromny ból:

- „Bułka z masłem”..?... Mówisz, że jej ostatnie słowa brzmiały „Bułka z masłem”?! Chodźmy już do domu… proszę cię, chodźmy… Mam już, to co chciałem…

Po tych słowach obaj udają się w kierunku samochodu. Monk idzie z nisko spuszczoną głową, Leland trzyma rękę na ramieniu przyjaciela, próbując mu dodać w ten sposób otuchy.

Scena 3

Akcja sceny toczy się w mieszkaniu Monka. Przedpokój. Leland stoi przy drzwiach, Monk odprowadza go do wyjścia.

- Adrian, jesteś pewien, że chcesz zostać sam..?... Mogę zostać z tobą, jeśli chcesz… Zadzwonię tylko do Karen, że zostaję, na pewno zrozumie… A ty nie powinieneś teraz być sam… Po tak ciężkim dniu przyda ci się towarzystwo… Ale, jeśli nie chcesz…
-Leland… tak… jestem pewien… chcę zostać sam… I proszę, nie zrozum mnie źle… Tu nie chodzi o ciebie… Tu chodzi o mnie… Po prostu potrzebuję trochę ciszy, spokoju, samotności… Potrzebuję ciszy, spokoju i samotności, żeby móc to wszystko na spokojnie jeszcze raz przemyśleć… Tak… spokój… cisza… samotność… oto, czego mi w tej chwili najbardziej trzeba…
- Jeśli tak sądzisz, jeśli jesteś tego pewien… To dobrze… idę… I pamiętaj, gdybyś czegoś potrzebował, czegokolwiek, to zadzwoń do mnie, ok..?... Do zobaczenia jutro, trzymaj się przyjacielu…

W tym momencie Leland wyciąga rękę w kierunku klamki. Adrian kładzie mu rękę na ramieniu tym samym powstrzymując go jeszcze chwilę przed wyjściem. Leland odwraca głowę w jego stronę. Wtedy Adrian mówi:

- Leland… nie przyjdę jutro… I proszę cię, ty też nie przychodź… Chcę trochę pobyć sam… Potrzebuję czasu na przemyślenia…
- Dobrze, rozumiem cię… Weź sobie tyle wolnego, ile tylko zechcesz… A gdy tylko będziesz gotów wrócić… zadzwoń… Czekam na telefon…

Po tych słowach wychodzi. Adrian zamyka za nim drzwi. Stoi chwilę bez ruchu, po czym wolnym krokiem kieruje się w stronę sypialni. Po drodze w każdym pomieszczeniu gasi za sobą światło. Dochodzi do sypialni, bierze z łóżka poduszkę Trudy. Wtula w nią twarz. Podchodzi do ściany, opiera się o nią, osuwając się powoli na ziemię. W końcu siada na ziemi, oparty o ścianę, w całkowitej ciemności, tuląc cały czas twarz w poduszkę Trudy. Zaczyna cicho szlochać…


Scena 4

Scena ta zaczyna się białym napisem na czarnym tle, który głosi „PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ
Akcja sceny rozgrywa się na posterunku policji. Biuro kapitana Lelanda Stottlemeyera. W środku znajduje się Leland, oraz inny policjant, można wywnioskować, że jest on przełożonym Lelanda . Rozmawiają.


-To już pół roku od kiedy Adrian Monk nie wychodzi z domu… Ostatni raz poza jego domem widziałem go na pogrzebie Trudy… Po nim załamał się już doszczętnie… Próbowałem dzwonić do niego, wyciągnąć go jakoś z domu, zmusić do tego, by znów zaczął normalnie żyć… Ale nie dałem rady… Telefonów albo wcale nie odbiera, albo podnosi słuchawkę, ale się prawie wcale nie odzywa… Z odwiedzinami nie jest wcale dużo lepiej… Parę razy byłem u niego… Posiedziałem jakiś czas w fotelu, potem w końcu zdecydowałem się wyjść… I tak było za każdym razem… A co na to Adrian..?... On nawet nie zareagował… Był całkowicie… obojętny… Siedział przez cały czas w fotelu wpatrzony martwo w zdjęcie Trudy… Czasem tylko się z niego podrywał i zaczynał… sprzątać! Wycierał kurze, odkurzał dywan… on potrafi w przeciągu 10 min ścierać z jakiejś rzeczy trzy razy kurz! To zdecydowanie nie jest normalne zachowanie… nawet jak na Monka… A przy tym… wiesz, ile razy Monk się odezwał do mnie podczas tych wszystkich moich wizyt..?... Zero! Ani razu. Nie pisnął nawet słowem… Zupełnie jakby mnie nie było w pokoju… Albo nie było go… Jakby był obecny jedynie ciałem, ale nie duchem… On jest teraz zupełnie jak… roślina, jak jakieś… warzywo… Znajduje się w stanie całkowitej katatonii… Martwię się o niego…
- Rozumiem cię Leland doskonale, w końcu Adrian jest twoim partnerem… twoim przyjacielem… Ale czy nie sądzisz, że… już czas coś z tym zrobić…?... Adrian Monk nie jest w stanie wyjść z domu… A co dopiero pełnić swoje obowiązki jako policjant?! Wyobrażasz go sobie trzymającego broń, wyobrażasz go sobie reagującego rozsądnie w kryzysowej sytuacji?! Czy byłbyś w stanie mu teraz zaufać?! Powierzyć mu odpowiedzialność za twoje życie?! Sądzę, że już czas zwołać komisję w jego sprawie… W sprawie jego… zwolnienia z policji… Rozumiem, to jest Monk… „cudowne dziecko” naszego wydziału… Ale sam stwierdziłeś, że Monk teraz bardziej przypomina jakieś… warzywo, niż Adriana…
- Masz rację, zgadzam się z tobą… Ale… praca w policji jest przecież całym jego życiem! To jest jedyne, bo on naprawdę potrafi… Bycie policjantem to jedyne, o czym marzył od dziecka! Stracił już Trudy, jeden z powodów, dla których jego życie miało jakikolwiek sens… Co się z nim stanie, gdy straci i ten drugi powód?!
-Leland, rozumiem cię. Ale nie przekonasz mnie… To już postanowione… Adrian Monk nie może już dłużej mieć prawa korzystania z broni… stanowi teraz zagrożenie nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Jutro zwołuję komisję, na której ustalimy termin rozprawy… Lepiej, żeby Monk się na niej zjawił… Ty mu to powiesz, czy ja mam powiedzieć?!
-Ja to zrobię, lepiej będzie, gdy ja to zrobię…

Scena 5

Mieszkanie Monka. Słychać dzwonek do drzwi. Adrian idzie otworzyć. Za drzwiami stoi kapitan Leland Stottlemeyer. Adrian po otwarciu mu drzwi kieruje się do salonu, gdzie siada na kanapie. Leland wchodzi do domu, zamyka za sobą drzwi i idzie za nim. Siada obok niego. Panuje cisza, którą przerywa kapitan.

- Monk, przyszedłem do ciebie w ważnej sprawie… Mam ci wiadomość do przekazania… Komisarz zwołuje komisje… Ma ona rozważyć… usunięcie ciebie z policji… Próbowałem z nim przedyskutować tą sprawę… ale pozostaje nieugięty… Uznałem, że lepiej będzie, gdy się dowiesz o tym ode mnie… Za tydzień w czwartek, godzina 18, komisariat policji… tam ma się odbyć rozprawa… Lepiej, żebyś przyszedł… może da się jeszcze coś zrobić…

Monk siedzi wciąż nieporuszony. Kapitan zmieszany całkowitym brakiem reakcji z jego strony wstaje szybko z kanapy.

- To może… ja już pójdę…

Po tych słowach zdecydowanym krokiem udaje się w kierunku drzwi. Przed wyjściem na chwilę jeszcze przystaje oglądając się przez ramię, po czym wychodzi bez słowa…
Po jego wyjściu Adrian jeszcze przez chwilę siedzi bez ruchu po czym opada bez sił na łóżko i zaczyna cicho szlochać szepcząc w kółko, jakby był w jakimś transie


-Praca w policji… to jedyne co mam, co mi jeszcze pozostało… Praca w policji to całe może życie… Praca w policji to to, o czym marzyłem zawsze… Praca w policji… co ja pocznę, jak i to stracę..?!.. Praca w policji…

Scena 6

Akcja sceny dzieje się na komisariacie policji. Dzień rozprawy. W pomieszczeniu znajdują się: kapitan Leland Stottlemeyer, komisarz, oraz kilku członków komisji. Jeden z członków komisji spogląda na zegarek:

- Zbliża się już godzina 19… Sądzę, że właśnie otrzymaliśmy odpowiedź na wszystkie nasze pytania… Nie będziemy już dłużej czekać na pana Monka… Z dniem dzisiejszym, ogłaszam, że detektyw Adrian Monk przestaje już być detektywem. Zostaje on zwolniony ze służby w policji na podstawie artykułu 10 paragrafu 106C – z powodu odchyleń w psychice. Proszę poinformować o tym zainteresowanego… i odebrać mu broń, oraz odznakę…

Scena 7

Scena rozpoczyna się napisem „TRZY LATA PÓŹNIEJ”. Akcja sceny znów się rozgrywa na komisariacie policji. W biurze siedzi kapitan Leland Stottlemeyer. Słychać pukanie do drzwi:

-Proszę wejść!

Do pokoju wchodzi inny policjant.

- Mam dla pana wieści na temat Monka, tak jak pan kazał… Byłem u niego dzisiaj…

Leland wstaje z krzesła, zaczyna się przechadzać w tą i powrotem po pokoju.

- Dziękuję ci bardzo… Sam nie byłbym w stanie iść do niego… Pamiętam, jakby to było dzisiaj… Ten dzień, w którym przyszliśmy do Monka po jego broń i jego odznakę… To był pierwszy dzień, od śmierci Trudy, kiedy to Adrian się odzywał… Pierwszy… i ostatni… Z początku nie chciał nas wpuścić do mieszkania… W końcu musiał otworzyć, gdy zagrozili mu wywarzeniem drzwi… Pamiętam jego wyraz twarzy, jego spojrzenie pytające „dlaczego?!”. Pamiętam, jak płakał, gdy wychodził z domu… Jak nas błagał, żebyśmy zmienili zdanie, żebyśmy zostawili jego odznakę, że to jest jedyne co mu jeszcze w życiu pozostało… Mówię ci, to było straszne… Od tego momentu nie jestem w stanie go odwiedzić… nie jestem w stanie spojrzeć mu w oczy… Wysyłam ludzi, żeby go doglądali, sprawdzali, czy nic mu nie potrzeba, dowiadywali się o niego… ale sam nie potrafię tego zrobić, po prostu, nie potrafię… Wiem, że tamta decyzja była słuszna… Decyzja o usunięciu go z policji… Ale mimo wszystko nadal czuję się… winny… Jakby to była moja wina, że Adrian się załamał…
Przepraszam, zamyśliłem się, przerwałem ci… proszę… kontynuuj… Co u niego słychać?

Po tych słowach znów siada na swoim starym miejscu. Odzywa się drugi policjant.

- Sądzę, że jest z nim jeszcze gorzej, niż było wcześniej. To zwolnienie z policji musiało naprawdę nim wstrząsnąć… Nie jestem psychologiem, ale sądzę, że detektyw Monk już całkowicie stracił chęć do życia… On po prostu chce, żebyśmy go zostawili sami, żebyśmy pozwolili mu umrzeć, umrzeć w samotności… Dzisiaj..?... Dzisiaj nawet nie chciał przyjąć ode mnie jedzenia!
- Widzę, że to już zaszło za daleko… Jeśli sprawy się mają tak jak mówisz… to czas wreszcie coś z tym zrobić! Mam dość przyglądania się po cichu i obserwowania, jak mój przyjaciel sam siebie powoli doprowadza do śmierci! Czas w końcu coś z tym zrobić!
- Ma pan kapitanie rację… lecz co?!

Kapitan Leland drapie się po brodzie zastanawiając się nad czymś intensywnie. Po chwili zaczyna mówić wolno, jakby szukał w głowie to, co ma powiedzieć, jakby zastanawiał się nad każdym wypowiadanym słowem.

- Chyba mam pomysł… Adrian Monk jest teraz jak dziecko… więc trzeba zacząć go traktować jak dziecko, skoro nie potrafi sam o siebie zadbać… Każde dziecko potrzebuje niani, opiekunki, która się nim zajmie… Ja nie jestem w stanie zajmować się domem, żoną i dwójką dzieci, i w dodatku jeszcze Monkiem… Ale mam pomysł, kto może się nim zająć…

Po tych słowach sięga do słuchawki telefonu i wykręca numer.

- Halo, czy tu agencja pielęgniarek..?... Tak, byłbym zainteresowany zatrudnieniem jednej… Tak, na pełen zakres godzin… Dobrze, dziękuję za informacje, dowidzenia.

Po tych słowach odkłada słuchawkę, zwraca się do policjanta, który siedzi z nim w pokoju:

- Mam tu numer telefonu do niejakiej Sharony Flamming… Wszyscy ją polecają, ma najwyższą rekomendację ze wszystkich pielęgniarek… A poza tym, sama wychowuje syna… więc ma doświadczenie z dziećmi… Czuję, że to będzie przełom w życiu Adriana… A przynajmniej… mam taką nadzieję…

Scena 8

Akcja sceny toczy się przed mieszkaniem Adriana. Przed drzwiami stoją kapitan Leland Stottlemeyer, oraz Sharona Flamming. Rozmawiają.

- Jest pani pewna, że chce pani przyjąć tą pracę..?... Bardzo by mi na tym zależało, oczywiście, jeśli nie ma pani nic przeciwko… Uprzedzam jeszcze raz panią, że Adrian jest dość… specyficzny. Od zawsze był trochę dziwny, od czasu jak się poznaliśmy… to było jeszcze długo przed śmiercią Trudy… Teraz, po jej śmierci… zdziwaczał do reszty… Dodatkowo jeszcze ta jego katatonia, to, że przestał się odzywać…
- Niech się pan nie martwi, poradzę sobie. Zajmę się nim… Mam doświadczenie z pacjentami takimi jak pański przyjaciel… Razem sobie poradzimy, ja i on… Zobaczy pan, wyciągnę go z tego stanu… z tej katatoni. Gwarantuję to panu.
- A więc dobrze, jeśli pani jest zdecydowana, to chyba nadszedł czas, żeby go pani przedstawić…

Po tych słowach dzwonią do drzwi Adriana. Po chwili Monk im otwiera. Wpuszcza ich do mieszkania. Jest zdziwiony na widok przybyszki. Reaguje niepewnością na widok nowej osoby.

- Poznajcie się. To jest Adrian Monk, mój przyjaciel… a to jest Sharona Flamming, twoja nowa pielęgniarka… Od dzisiaj to ona będzie się tobą zajmować…



KONIEC ODCINKA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alisia




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:49, 01 Lut 2007    Temat postu:

BARDZO mi się to podoba.
I co tu więcej pisać...To świetne jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szynek
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 779
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pią 11:39, 02 Lut 2007    Temat postu:

Długie, ale ciekawe i fajne. Jak wiadomo to byłoby może na 5-10 minut filmu, ale dłuższego by mi się nie chciało czytać Smile Tylko to: Stottlemeyer podrapał się po brodzie... Przecież on ma tylko wąsy Smile

Przeczytajcie, warto


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Randy Disher




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elbląg

PostWysłany: Pią 13:13, 02 Lut 2007    Temat postu:


szynek napisał:
Tylko to: Stottlemeyer podrapał się po brodzie... Przecież on ma tylko wąsy Smile


Ale przecież wzyscy ludzie mają brodę. Nie jest powiedziane, że podrapał się po zaroście na brodzie.

A pozatym co do tego opowiadania - nic dodać, nic ująć!
Po prostu kapitalne. Very Happy Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szynek
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 779
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Pią 19:23, 02 Lut 2007    Temat postu:

Może głupio napisałem. A to, że każdy ma brodę to wiem. Serio Very Happy Możesz mi wierzyć lub nie, ale ja serio to wiem Smile

Zastanawiałem się jak to napisać, tak wyszło, spieszyłem się... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cpt. Leland Stottlemeyer
Moderator
Moderator



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 451
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:05, 03 Lut 2007    Temat postu:

Brawo, wreszcie jakieś konkretne opowiadanie! Smile Oby tak dalej!
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aeternus




Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Oazy Spokoju

PostWysłany: Sob 22:50, 03 Lut 2007    Temat postu:

Bardzo zgrabnie napisane opowiadanie. Wciaga i czyta się je przyjemnie. Gdyby nawet było 5 razy dłuższe przeczytałabym je jednym tchem. Czekam na kolejne Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marciowydra




Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:03, 30 Kwi 2007    Temat postu:

Ja dopiero teraz zdecydowałem się przeczytać to opowiadanie. Ogólnie mi i się podobało chociaż mam dwie uwagi. Nie podobało mi się zachowanie Adriana po wejściu do szpitala. Dla mnie za dużo było tam jego słów, bardziej powinien zachować ciszę oraz w prosektorium jak postanowił rozwiązać zagadkę śmierci Trudy to uważam, że powinien zostać przy ciele dłuższy czas a dopiero później pójść na parking podziemny. Moja ocena to 4. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martini




Dołączył: 23 Cze 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:04, 11 Lip 2007    Temat postu:

super opowiadanie!!!!! Smile mam nadzieję, że niedługo napiszesz kolejne!!??
Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olla




Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 23:39, 13 Lip 2007    Temat postu:

no no, naprawdę Twój tekst jest niczym scenariusz, i to bardzo dobry scenariusz! Smile tylko ja jestem już wyrwana z klimatów pierwszej serii - generalnie to kto pierwszy 'pojawił się w życiu' Monka - Doktor Kroger czy Sharona?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
johnyb




Dołączył: 17 Lip 2007
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hel

PostWysłany: Wto 20:20, 17 Lip 2007    Temat postu:

to przecież serial komediowy, a scenariusz jak w wenezuelskim serialu, przewidywalny do bólu, a Detektyw Monk jest przecież nieprzewidywalny, dzięki czemu ma tylu fanów, przykro mi ale moja ocena - mierna :/ takie motywy widziałem w niejednym filmie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szynek
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 779
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin

PostWysłany: Czw 17:49, 19 Lip 2007    Temat postu:


johnyb napisał:
to przecież serial komediowy, a scenariusz jak w wenezuelskim serialu, przewidywalny do bólu, a Detektyw Monk jest przecież nieprzewidywalny, dzięki czemu ma tylu fanów, przykro mi ale moja ocena - mierna :/ takie motywy widziałem w niejednym filmie


Przepraszam, że to powiem, ale napisałeś pierwszy post i od razu się mądrzysz... Aha, i nie porównuj Monka (nieważne czy to jest opowiadanie czy nie) do wenezuelskiej telenoweli.

PS. Zwróć uwagę też na to, że dziewczyna się mocno napracowała. Napisz lepsze, a nie krytykuj.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasiapl




Dołączył: 15 Sie 2007
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 12:07, 16 Sie 2007    Temat postu:

fajny mnie się podoba, i czekam na następny Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marthyl




Dołączył: 29 Gru 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:07, 29 Gru 2007    Temat postu:

Bardzo fajnie Smile Jakby już miała coś zmienić to chyba trochę zachowanie Monka w szpitalu, ale i tak świetnie napisane, bo to trudny moment do opisania generalnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TONY SHALHOUB




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Los Angeles

PostWysłany: Pią 10:21, 02 Maj 2008    Temat postu:

bardzo dobre opowiadanie. POZDRO!!!

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Detektyw Monk Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin